Podróż do Hogwartu minęła znacznie szybciej niż niektórzy
by sobie wyobrażali. Przechadzając się podczas dyżuru pewna brązowooka Gryfonka
słyszała śmiechy podczas gry w Eksplodującego Durnia, wesołe rozmowy, skupienie
przy Czarodziejskich Szachach, oraz
damskie szepty omawiające kto w tym roku ma szansę na ich małe serduszka i inne
typowo dziewczęce sekrety. Wszystko wydawało się takie normalne, jakby wojna
mająca miejsce jakiś czas temu wcale nie miała miejsca. Zazdrościła każdej
osobie, która znalazła swój sposób na cierpienia związane z tamtym wydarzeniem.
Chciała także żyć już bez ciągłego przypominania sobie co się stało. Ale czy to
będzie możliwe? Czy kiedykolwiek zapomni? Obawiała się, że nie. Nie chciała okazywać
słabości, czego rzeczywiście nie robiła, ale czuła, iż to tylko maska. Każde
złe słowo rzucone w jej stronę bolało podwójnie. Każdy negatywny moment zadawał
podwójny ból. I choć chowała się pod maską silnej kobiety w głębi duszy czuła
się małą, bezbronną i kruchą dziewczynką. Z zadowoleniem stwierdziła, że nic
złego się nie dzieje, mogła więc spokojnie zakończyć swój dyżur i pójść do
siebie, aby przebrać się w szkolne szaty.
Jakie to dziwne uczucie, myślała, to moja ostatnia podróż do Hogwartu. Na dodatek siedzę w jednym
przedziale z Malfoy'em. Świat zwariował... Wiedziała doskonale, że tak
było. Świat zwariował kompletnie, przewrócił się do góry nogami i gdy udało mu
się wstać niechcący pozamieniał co nieco, a raczej odkrył niektóre karty... Ci
którzy mówili, że są przyjaciółmi nie zawsze nimi zostali, natomiast niektórzy
wrogowie stali się przyjaciółmi.
Zauważył ją kiedy wchodziła do przedziału. Słodko wygląda, pomyślał, ale od razu
zganił samego siebie. Mówiąc delikatnie, nie przepadali za sobą wcześniej, więc
nie powinien myśleć o niej w ten sposób. W końcu raczej nie rzuci mu się z
utęsknieniem w ramiona... Sam był już przebrany, wyszedł więc by umożliwić jej
to samo. Oparł się o drzwi i zaczął zastanawiać o tym co takiego zmieniło się w
życiu społeczeństwa czarodziei. Wsłuchał się w szum pociągu, zdawał się
wyłapywać pojedyncze głosy, ale nie wiedział do kogo należą. Nagle drzwi
otworzyły się gwałtownie, a on przewrócił się na plecy wpadając do przedziału.
I wtedy stało się coś, czego zupełnie się nie spodziewał. Gryfonka zaczęła się
głośno śmiać. Tak beztrosko, radośnie, szczerze, jak od dawna nie miała w
zwyczaju. Otworzył szeroko oczy i nie wiedział jak ma się zachować.
-Prze... przepraszam- Hermiona
próbowała cokolwiek powiedzieć, lecz z marnym skutkiem.- Ja... Ty... Mina...
Nie mogę...- ze śmiechu położyła się obok niego i skuliła się łapiąc za brzuch.
Z oczu zaczęły jej spływać pierwsze od jakiegoś czasu łzy, które nie miały nic
wspólnego ze smutkiem. Przechodzący uczniowie oraz ci, którzy byli w
przedziałach obok zaglądali, by ujrzeć co tam się dzieje. A widok był naprawdę
komiczny: Draco Malfoy ze zdziwioną miną leżący na ziemi, a obok Hermiona
Granger zwijająca się ze śmiechu. Nikt nie rozumiał co dwójka największych
wrogów robi w jednym przedziale, w dodatku na podłodze. Gryfonka zauważyła
gapiów, szybko więc się zreflektowała i wygoniła ich zamykając drzwi zaklęciem.
-Przepraszam- powtórzyła
spokojnym już głosem.- Wpadłeś tu tak nagle ze sporą prędkością, na dodatek z
tak zabawną miną, że nie mogłam powstrzymać się od śmiechu.- zachichotała.
Draco zdziwił się jeszcze bardziej, ale nic nie powiedział, jedynie wstał i
podał Hermionie rękę. Ta podniosła się szybko, otrzepała i usiadła na swoim
miejscu. Uśmiech nie schodził jej z twarzy, chociaż zasłaniała się książką.
Było jej trochę głupio, bo nie bardzo rozumiała dlaczego pozwoliła sobie na tę
chwilę radości, a z drugiej strony w końcu poczuła jakiegoś rodzaju ulgę, tak
jakby przysłowiowy kamień spadł jej z serca.
Reszta podróży minęła już spokojnie. Wysiadając dało
się słyszeć znajome "Pirszoroczni" jeszcze zanim widać było osobę,
która wołała, czyli Hagrida. Hermiona szybko znalazła go wzrokiem i pobiegła
się przywitać.
-Hermiona! Gdzie masz Harrego
i Rona?
-Nie wiem... Są pewnie gdzieś
w pociągu...- próbowała wykręcić się z niewdzięcznego tematu. Przyjaciel jednak
nic nie wyczuł, więc ze spokojem pożegnała się i ruszyła znaleźć wolne miejsce
w powozach. Zza szyby spoglądała na mury Hogwartu i ze wzruszeniem przypominała
sobie wszystkie wspaniałe chwile, które spędziła w szkole. Tych lat nie oddała
by za nic w świecie...
Uczta powitalna minęła szybko, Tiara odśpiewała swą
pieśń chwaląc bohaterów, którzy poświęcili wszystko, by wygrać w imię dobra, w
tym także życie. Nie obyło się bez łez, nikt nie wstydził się swoich uczuć.
Malfoy siedział przez ten czas w milczeniu nie mając pojęcia jak się zachować. Poczuł
dziwne ukłucie, gdy dyrektor McGonagall przedstawiała prefektów naczelnych,
którymi zostali Hermiona Granger i jakiś krukon Michael Corner. Zdawał sobie
sprawę, że gdyby nie to wszystko, jemu przypadłaby ta rola... Dzięki wszystkim
tym myślom, nie zauważył oczu wpatrujących się w niego z każdej strony Wielkiej
Sali. Nadal był popularny, chociaż zupełnie mu to nie odpowiadało. Wcześniej
jego sława wiązała się z czym innym niż teraz, ale mimo wszystko nie przejmował
się niczym. Był czysty, co udowodniono mu w sądzie, nikt nie mógł go już
oskarżać.
Panna Granger miała wrażenie, że to wszystko to jeden
wielki sen. Kolejne przypomnienie strasznych czasów zbiło ją z tropu i zmyło
resztki uśmiechu po wydarzeniu w pociągu. Ron patrzył na nią zawistnym wzrokiem
przez cały czas. Starała się o tym nie myśleć, ale kompletnie się jej nie
udawało. Nie słyszała nawet jak dyrektorka przedstawiała tegorocznych prefektów
naczelnych, w związku z czym nieznana jej była ta druga osoba. Ledwie usłyszała
nazwisko nowego nauczyciela obrony przed czarną magią- Carl Invidus. Nic jej to
nie mówiło, miała jednak złowrogie przeczucia...
_______________________________
Wiem, miał być dłuższy... Ale niestety nic nie poradzę na kompletny brak czasu, wrzucam więc to co mam ;) Niestety, nauka i mnóstwo dodatkowych projektów to za dużo żeby regularnie pisać, ale staram się jak mogę!
Życzę miłego czytania i pozdrawiam ;)
Wreszcie jesteś, naprawdę długo czekałam, ale w końcu jest rozdział i super! Szkoda, że nie wyszedł dłuższy, szkoda, że Draco nie jest prefektem, chociaż może to i dobrze, będzie oryginalnie, scena w pociągu, bomba! Wyobrażam sobie minę Malfoy'a hahahaha. Czy nie powtarzałam Ci już milion razy, że masz piękny szablon? Bo jeśli nie, to pamiętaj, że masz! :D
OdpowiedzUsuńMam nadzieję, że na kolejny aż tak długo nie będziemy musieli czekać, u mnie nowy rozdział dramione-sila-przeznaczenia.blogspot.com
Vanillia :*
Niestety, nie dałam rady :( Nie chciałam tak tego rozegrać, chociaż nie powiem, początkowo miał być prefektem, ale jakoś tak mnie wena oszukała :P Ach, dziękuję <3 ostatnio myślałam, żeby zmienić, ale dzięki Twoim komentarzom pomysł szybko wybiłam sobie z głowy :D
UsuńPostaram się, zaczęłam pisać od razu :) Już czytam!
Pozdrawiam ;*
Szkoda, że taki krótki, ale i tak bardzo miło się czytało. Mam nadzieję, że w następnych rozdziałach akcja się trochę rozkręci. ;)
OdpowiedzUsuńP.S. Szablon jest naprawdę śliczny. Prosty, ale efektywny ;)
Buziaki
Bells :*
Póki co akcja dzieje się w życiu osobistym :P a tak poważnie mówiąc, rzeczywiście niestety brak czasu powala :) Staram się jak mogę ;)
UsuńBardzo mi miło :)
Pozdrawiam ;*
Ojej, czemu tak krótko? :C Naczekałam się, ale rozdział w końcu jest <3 Notka bardzo fajna, ciekawa jestem, kim okaże się nowy nauczyciel! Czekam na coś nowego, mam nadzieję jak najszybciej :)
OdpowiedzUsuńZapraszam też na nowości do mnie na malfoy-granger-love.blogspot.com :3
Pozdrawiam i życzę weny!
~Mary!
Niestety, tak wyszło :( nie mogę obiecać, że będę pisać dłuższe, ale staram się jak mogę ;)
UsuńJak tylko będę miała więcej czasu to przeczytam! :)
Pozdrawiam ;)
A ja lubię krótkie rozdziały! Uważam, że lepiej jeżeli umie się pisać krótkie a treściwe niż wielkie, rozwiązłe i ostatecznie przynudzające. :)
OdpowiedzUsuńPodoba mi się, że Hermiona jest taka naturalna. Nie zachowuje się jakby jedynym o czym mogła myśleć to "omójboże co sobie Malfoy pomyśli" albo "lepiej będę go ignorować, a najlepiej wyjdę do innego wagonu, bo mnie jeszcze zjedzie wzrokiem". Z drugiej strony nie popada w przesadę i nie jest na niego napalona.
A Malfoy jest, jest taki... Prosty, melancholijny i taki jaki powinien być. Znaczy troszkę brakuje mi jego uszczypliwości, ale zaczarowałaś mnie tym, że tak po prostu podał jej rękę i pomógł wstać. Tak po prostu. To piękne jest, wiesz?
Spodobało mi się bardzo, obserwacja za obserwację? :)
http://zyje-dla-smierci.blogspot.com
Rzeczywiście, nigdy w ten sposób nie myślałam o krótkich rozdziałach, ale to co napisałaś to fakt. Bardzo dziękuję za te miłe słowa. Taki Draco mi się marzył, na pewno nie będzie taki cały czas, ale zazwyczaj tak go sobie wyobrażałam po wojnie ;)
UsuńJestem za ;)
Pozdrawiam, Rose ;)
Oj. Jestem ślepa albo nie mogę znaleźć miejsca gdzie mogę obserwować bloga. Pomusz!
Usuń*Pomóż
UsuńP.S. Po prawej stronie klikasz na profil Rosalinde i tam możesz ją dodać do obserwowanych. Za każdym razem, gdy doda nowego posta, zobaczysz to na swoim profilu w Google+ :)
Albo można dodać do listy czytelniczej na Bloggerze ;)
UsuńNa sam początek powiem, że masz cudny szablon! Prosty, ale bardzo przejrzysty i dlatego tak bardzo przypadł mi do gustu. :)
OdpowiedzUsuńNatomiast co do opowiadania... Podoba mi się. Od samego początku wprowadzasz jakąś nutkę tajemnicy, co osobiście strasznie lubię, poprzez co zachęcasz nas - czytelników - do dalszego poznawania akcji.
Poza tym podoba mi się kreacja Twoich bohaterów, zwłaszcza Malfoy'a. Nie jest zimnym, zadufanym w sobie arystokratą, tylko zwykłym człowiekiem, który ma swoje uczucia i już nie boi się ich aż tak okazywać. Zachował tzw. 'fason', ale nie zakłada swojej obojętnej maski i nie wytacza wokół siebie aury niedostępności. Ma w sobie smutek i żal, a także wspomnienia wojny, która wszystkim i każdemu z osobna zabrała cząstkę świata, lecz mimo tego potrafi normalnie funkcjonować, a nawet otwierają mu się klapki, dzięki którym dostrzega różne rzeczy zupełnie inaczej niż wcześniej.
Hermiona to z kolei zderzenie dwóch osobowości i tak, jak zauważył Malfoy, ma wiele twarzy, ale każda z nich jest prawdziwa, jest odzwierciedleniem jej emocji i odczuć, nawet jeśli ona uważa, że nakłada jakąś maskę, to wydaje mi się, że jest to bardziej obrona przed tym, by znowu jej ktoś nie skrzywdził. Fajnie, że Draco sprawia, iż Hermiona się uśmiecha. No i pogodzenie się z Potterem też było miłe. Jeśli już jestem przy Harrym, to dodam tylko, że też podoba mi się jego postawa. Nie ocenia, nie wzbudza sensacji, nie kłóci się, tylko daje drugą szansę i rozumie. Poczciwy z niego przyjaciel, moim zdaniem.
Z kolei Ron to zakała. Pusty, głupi, skretyniały leszcz z przerostem ego nad inteligencją, której i tak posiada znikome ilości. Zachował się jak cham, więc wcale się nie zdziwię, jeżeli Hermiona mu nie wybaczy. Swoją drogą, nawet bym wolała, by odwróciła się od niego i nie odnawiała kontaktu.
Innym, też ważnym aspektem jest Twój styl pisania, który według mnie nie jest zawiły, dzięki czemu idzie zobaczyć to, co najważniejsze. Piszesz prosto, zwięźle i ciekawie - czyli super. :)
Cóż mogę więcej dodać? Chyba tylko tyle, że uzyskałaś kolejną, wierną czytelniczkę. :)
Zapraszam Cię również do siebie, a nóż i moje opowiadanie też Ci się spodoba.
Pozdrawiam,
Silje.
[www.still--into--you.blogspot.com]
Bardzo dziękuję za ten długi i treściwy komentarz :) cieszę się, że się podoba, bardzo miło mi czytać te sympatyczne słowa :) Właśnie piszę kolejną notkę, mam nadzieję, że również się spodoba ;) jak tylko napiszę co trzeba zajrzę do Ciebie :)
UsuńPozdrawiam, R. ;)
Oczywiście pucha mi się cieszyła przy tej scenie z glebą Malfoy'a ;D Rozdział owocny, takie zachowanie Hermiony troszkę rozlało ciepełka w moim brzuchu (no wiesz nie na codzień ktoś NAPRAWDĘ tarza się po podłodze ze śmiechu) Zobaczymy, jak to się ułoży w następnych dniach szkoły ;)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i zapraszam do siebie,
Dimi
halfofdim.blogspot.com
No wiem, wiem, chciałam dać jej odrobinkę radości :) Już jest nowy ;)
UsuńJak tylko znajdę chwilkę zajrzę, nadrobię ;)
Pozdrawiam :)